Kategorie
Bez kategorii

Zakłady pogrzebowe Rumia poszukują grabaży!

Pierwszym martwym ciałem, jakie widziałem, było piętnastoletnie dziecko ulicy z brązowymi włosami do ramion i poobijanym niebieskim ciałem. Był zwinięty jak płód w białej plastikowej torbie. To ta sama torba, do której wkładamy wszystkich przed włożeniem ich razem z innymi do lodówki jaka znajduje się w naszym zakładzie pogrzebowym w Rumi. Chłodnica przypomina trochę trójpoziomowy pokój w akademiku, z wyjątkiem tego, że jest koedukacyjny i wszyscy tam są martwi. Nie zamierzałem pracować w miejscu takim jak zakłady pogrzebowe Rumia, nawet nie myślałem o tym jako o możliwości, ale saldo mojego konta bankowego spadało, a czynsz był prawie należny. Gdyby nie ten rosły mężczyzna z mojej klasy sambo, nigdy by się to nie wydarzyło. Sambo to radziecka sztuka walki, która kładzie nacisk na rzucanie i grappling; kończy się, gdy sambista z powodzeniem przypiął swojego przeciwnika do maty lub w inny sposób poddał się. Dopiero gdy zostałem wyrzucony w powietrze i przyszpilony przez tego mężczyznę, zaproponował mi pracę w miejscu jakim jest zakłady pogrzebowe Rumia. Stało się to w środę około godziny 19:00. Podwiozłem moje stare volvo do Rumi, żeby wcześnie poćwiczyć podnoszenie. Nie startuję ani nic, ale podoba mi się sposób, w jaki ćwiczenie trzyma moją głowę poza sobą. Właśnie rozmawiałem z moim trenerem o tym, że potrzebuję pracy i nie chcę już pracować w kinie – zakłady pogrzebowe Rumia to nie jest moje wymarzone miejsce pracy, ale przyda się jakiś grosz.